Dzisiaj o konfiturze śliwkowej, która jest jedną z moich ulubionych. Można ją wykorzystać do wielu rzeczy, np. do świątecznego piernika czy naleśników. Wykonanie domowych przetworów jest czasochłonne, ale czy nie lepiej zajada się swoje własne konfitury od tych sklepowych? Tak więc nadeszła pora by zakasać rękawy do pracy i wykorzystać końcówkę lata z jego przepysznymi owocami.
Potrzebne nam będą:
- Wykonanie:Śliwki myjemy i drylujemy. Jedyne na co musimy uważać na tym etapie przygotowań to robaki, zepsute śliwki (łatwo je poznać po tym, że są bardzo miękkie i mają specyficzny, winny zapach) oraz skaleczenia.
Uwaga! samotne drylowanie 3 kg śliwek może sprzyjać:
a) rozmyślaniu o własnym życiu
b) rozwijaniu talentu wokalnego
c) układaniu listy zakupów
d) komponowaniu jadłospisu na kolejne 2 tygodnie - Umyte i wydrylowane śliwki wrzucamy do garnka, na którego dnie znajduje się ok 1/4 szklanki wody. Gotujemy ok 30-40 minut na bardzo małym ogniu, często mieszając. Dodajemy cukier, dokładnie mieszamy, później całość miksujemy blenderem na gładka lub prawie gładką masę, w zależności od upodobań. Śliwki można również potłuc pałką do tłuczenia ziemniaków, wtedy kawałki owoców będą większe, aczkolwiek skórka ze śliwek może się nie rozdrobnić.
- Konfiturę gotujemy jeszcze przez ok 20-30 minut, aby odparować nadmiar wody. Po tym czasie dodajemy konfiturex, dokładnie mieszamy. Gorącą konfiturę przelewamy do wyparzonych słoików i mocno zakręcamy. Odkładamy na ściereczce do góry dnem.
Z podanej ilości śliwek wyszło mi pięć słoiczków 400 ml i dwa 150 ml. Jeżeli wolicie bardziej słodkie konfitury, zwiększcie ilość cukru, z podanej ilości wychodzi dość kwaśna.